wtorek, 11 lutego 2014

Dlaczego nie warto wierzyć w przeznaczenie?



Wydaje mi się, że wraz z postępem nauki, maleje liczba ludzi wierzących w coś tak mistycznego jak przeznaczenie. Coraz większa cześć populacji naszego globu godzi się z poglądem, że różne dziwne, niesamowite, niemożliwe zdawałoby się zbiegi okoliczności to jednak zwykły przypadek. Niemniej jednak na pewno istnieją tacy, którzy uważają, że ich przyszłość została już dawno zaplanowana. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jedna z tych teorii nie jest lepsza od drugiej, że to po prostu kwestia wiary i własnych przekonań. Moim zdaniem wcale tak nie jest i jedna z nich ma znacznie korzystniejszy wpływ na nasze życie od drugiej.



Uważam, że znacznie lepiej jest NIE WIERZYĆ w przeznaczenie niż odwrotnie. Zaraz wyjaśnię dlaczego, najpierw jednak chciałbym zauważyć, że wiara w koncepcję losu z punktu widzenia nauki nie jest wcale niedorzeczna. Właściwie to występuje tu pewien paradoks. Z jednej strony wraz z postępem technologicznym, rozwojem matematyki, fizyki i wielu innych gałęzi nauki, coraz więcej spraw, kiedyś zagadkowych dziś staje się zupełnie jasnych i zrozumiałych. W regionach "cywilizowanych", nie uważa się, że albinos to zły omen zesłany przez szatana, że epilepsja to klątwa, że można tańcem przywołać deszcz i wiemy, że dziecko ze związku kazirodczego może mieć różne mutacje i zwyrodnienia za co odpowiedzialne
są geny.Wydaje się więc, że przeznaczenie to jakaś nie dająca się zbadać, zamierzchła, zalatująca zabobonem i ciemnotą idea. Z drugiej jednak strony, im bardziej jesteśmy rozwinięci jako gatunek tym bardziej zauważamy, że prawdopodobnie wszystko da się wyliczyć. Zauważamy, że zjawiska w przyrodzie da się przewidzieć, że otaczający nas fizyczno-chemiczny świat da się zmatematyzować, uporządkować i opisać językiem równań. Z tych założeń wynika teza, że da się przewidzieć - wyliczyć przyszłość. Oczywiście, póki co nic takiego nie jest możliwe, ponieważ występuje tutaj niewiarygodna ilość zmiennych, które należałoby wziąć pod uwagę i upchać w jakiś magiczny algorytm symulujący, wykonywany przez kosmiczny super-komputer. Jednak teoretycznie koncepcja przeznaczenia nie jest pozbawiona sensu.

Dlaczego jednak sądzę, że nie warto w nią wierzyć? Załóżmy, że przeznaczenie istnieje. Wówczas, niezależnie od tego, czy wydaje nam się, że jesteśmy w pełni odpowiedzialni za swój los, czy wierzymy, że nic nie dzieje się przypadkowo, nie ma to znaczenia. Nie jesteśmy wstanie upaść niżej, czy wznieść się wyżej niż jest nam to przeznaczone. Dla przebiegu naszego życia, nie ma w tej sytuacji różnicy, którą z idei wybierzemy.
Jeżeli natomiast przeznaczenie nie istnieje, wówczas taka różnica może istnieć, a nasze przeświadczenie o prawdziwości jednej z teorii może mieć niebagatelny wpływ na to kim jesteśmy. Wychodząc z założenia, że jest się kowalem swojego losu, liczymy się z konsekwencjami własnych działań. Świadomość, że nic nas nie uratuje (żadne magiczne przeznaczenie) przed biedą, nudną pracą, bezrobociem, samotnością, byciem przeciętniakiem itd. jeżeli sami o to nie zadbamy motywuje do ciężkiej pracy nad sobą. Startując z tego samego punktu, człowiek wierzący, że sam kształtuje swój los ma potencjał zajść znacznie wyżej niż osoba powtarzająca sobie: "co ma być to będzie", "widocznie tak miało być", "widocznie to było mi przeznaczone".

Po prostu myślę, że sceptyczne podejście do tematu przeznaczenia jest znacznie bezpieczniejsze. Jeżeli przeznaczenie istnieje to nie robi to żadnej różnicy, ale jeżeli tak nie jest, to wierząc w nie możemy stracić mnóstwo okazji do realizacji swoich marzeń.
Oczywiście całą moją teorię można odwrócić i uznać, że hołubienie idei przeznaczenia sprzyja (choćby podświadomemu) dążeniu do celów, które inaczej uznalibyśmy za nieosiągalne. Wydaje mi się jednak, że częściej działa to w odwrotną stronę.
Ostatecznie uważam, że najlepiej uznać, iż każde marzenie jest możliwe do zrealizowania (czy to na drodze przypadku czy przeznaczenia), ale trzeba starać się urzeczywistniać je z wiarą w swoje możliwości i możliwości rozwoju, a nie zdając się na łaskę losu, którego nie możemy przewidzieć.

Tak więc, jeżeli cały czas dryfujesz po wodach przeznaczenia, licząc że dopłyniesz w ciekawe miejsce, proponuję przejąć ster, zanim ugrzęźniesz na mieliźnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz